Mamy wakacje. Czas zasłużonego odpoczynku dzieci i rodziców.
A czy wyobrażanie sobie, że czas wakacji (przynajmniej w części) jest czasem pracy Waszych dzieci?
Jeśli pomyślałaś/eś sobie „co to za chory pomysł?”. To zapraszam Cię do dyskusji pod postem. A ja tymczasem rozprawię się z mitem ZABRANEGO DZIECIŃSTWA.
Uważam, że nic tak nie kształtuje pewnych postaw jak praca. Jestem fanką sezonowych czy dorywczych prac, które spokojnie mogą podejmować dzieci- młodzież już w wieku 15 lat (więcej poczytaj tutaj). I już przytaczam Wam argumenty za:
- Dzieci uczą się wartości pieniądza! Jeśli do tej pory coś dla Waszego dziecka kosztowało 50zł, to zapewniam Was, że jeśli będzie musiało na to samo zarobić, to przeliczy to na godziny pracy, np.: przy stawce 5zł/h będzie doskonale wiedziało, że musiało na daną rzecz pracować 10 godzin, a to sprawia, że takie pieniądze się zupełnie inaczej wydaje 😉
- Dzieci uczą się jak zarządzać swoim własnym budżetem. To świetna okazja, żeby zaobserwować jak Wasze dzieci radzą sobie z finansami. Czy przepuszczą ciężko zarobione pieniądze na „mało użyteczne rzeczy” (lekko napisane 😉) czy może postawią sobie wcześniej cel na co chcą zarobić, zaoszczędzą część z nich a być może też podzielą się częścią z bardziej potrzebującymi. Pierwsze zarobione przez nie pieniądze pokazują jak w zwierciadle jaki stosunek do pieniędzy mają Wasze pociechy.
- Dzieci nabywają niezwykle cenioną na rynku pracy cechę: pracowitość! Bo jeśli są w stanie pracować w upale, w wakacje np.: przy zbieraniu truskawek to czy w przyszłości nie będą doceniały bardziej swojej pracy wiedząc, że pracowały już ciężej w życiu? Uwierzcie mi – zmienia się perspektywa!
- Dzieci idą na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną – tak, tak, nawet zapytanie się wujka czy będą mogły pomagać mu w sadzie przy zbieraniu jabłek i dogadanie stawki to już pierwsza rozmowa o pracę. A jeśli praca ma się odbywać u kogoś obcego, to wyzwanie jest dużo większe, ale i satysfakcja z otrzymanej „posady” większa.
- Dzieci uczą się odpowiedzialności! Bo jeśli dostały pracę to należy do niej chodzić, być może wstawać wcześnie rano, być może wytrwać w mało sprzyjających warunkach (jak deszcz na polu uprawnym czy wysokie temperatury w trakcie lata na kuchniach w gastronomii).
- Dzieci uczą się kontaktów z ludźmi na zupełnie innej płaszczyźnie: pracownik-klient (nierzadko trudny). Dobry kontakt z klientem, umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych to jedne z umiejętności, które są wysoko cenione na rynku pracy.
- Dzieci uczą się życia, tak po prostu. Widzą, jak wygląda praca i może je to zmotywować do nauki, żeby w przyszłości mieć dobry zawód i nie pracować np. fizycznie albo zmotywować do tego by w przyszłości otworzyć własną działalności i nie pracować dla kogoś.
„Życie jest wielowątkowe i dlatego już od samego początku należy się uczyć różnych rzeczy. Wkuwanie wiedzy jest tylko jedną z nich. Jeszcze do niedawna nikt by nie wpadł na to, że dzieci mogą nic nie robić, szczególnie na wsi. Normalne było, że dziecko towarzyszyło rodzicom w pracy i z czasem, w miarę możliwości, w niej uczestniczyło.”
To cytat z książki „Pieniądze. W świetle Ewangelii. Nowa opowieść o biedzie i zarabianiu.” I nie sposób się nie zgodzić z Autorem. Jestem zwolenniczką takiego wychowywania dzieci, by już od najmłodszych lat pokazywać im prawdziwe życie. Co to oznacza? Dzielenie się obowiązkami domowymi, angażowanie dzieci w różnego rodzaju zadania w rodzinie (planowanie zakupów, gotowanie, pranie, robienie zakupów, wspólne majsterkowanie, naprawianie itp.) oraz pozostawianie im jak największej samodzielności.
„Przecież nawet dziecko ma satysfakcje, gdy coś zrobi i odniesie sukces. Dlaczego dzieciństwo ma się kojarzyć z pobłażaniem, zamiast łączyć naukę, zabawę i wytwarzanie pożytecznych rzeczy? Jakże przyjemne może być wykonywanie ciekawych zadań w atmosferze nauki i zabawy! Dzieci, które mają więcej zajęć, wcale nie są mniej szczęśliwe. Wręcz odwrotnie. Nie wiedzą co to nuda. Nuda, która odbiera radość życia.”
Żeby przekonać Was do prawdziwości powyższego cytatu, podzielę się swoim doświadczeniem z dzieciństwa. Otóż już w wieku 15 lat znalazłam swoją pierwszą pracę – wyrywanie chwastów w szkółce leśnej. Dojeżdżałam do niej rowerem 6 km i zarabiałam oszałamiające 4zł/h. Pracowałam tam ostatnie 2 tygodnie wakacji, a zarobiona w tym czasie kwota 320zł była dla mnie MAJĄTKIEM! Moim marzeniem wtedy było posiadanie oryginalnych butów. I owszem mogłam sobie za te pieniądze kupić jakiś „wypasiony” model, ale wiedząc, jak pracowałam na te pieniądze postanowiłam znaleźć jakąś promocję i kupić buty choć trochę przecenione tak, żeby została mi jeszcze jakaś część zarobionych pieniędzy. Wiem, że gdybym te same 320zł dostała od rodziców wydałabym je w całości na wymarzone buty nie szukając lepszych okazji do zakupu.
Tym z Was, którzy uważają, że „praca to zabieranie dzieciństwa”, że „dzieci jeszcze zdążą się w życiu napracować” chcę powiedzieć, że moje najlepsze wakacje w okresie szkoły średniej to te, które spędziłam nad morzem pracując w gastronomii. Bo przecież praca to jedno, ale zawsze znajduje się też czas na integrację z rówieśnikami, kąpiele w morzu i relaks na plaży 😊A satysfakcja z samodzielnie zarobionych pieniędzy po wakacjach jest bezcenna :D
Praca sezonowa/dorywcza to nie jedyna forma, dzięki której dziecko ma szansę kształtować dobre postawy i uczyć się życia. Inną możliwością (do której zachęcam wszystkich swoich uczniów na zajęciach z Doradztwa Zawodowego) jest wolontariat.
O zaletach wolontariatu spokojnie mógłby powstać odrębny wpis. Z całą pewnością największym plusem pracy jako wolontariusz jest otwarcie na drugiego człowieka i zderzenie się z trudnymi sytuacjami społecznymi. Taka pracy uczy wrażliwości, empatii, ale także cierpliwości i niejednokrotnie wytrwałości. Choć nie otrzymuje się za nią wynagrodzenia (czyli odpada nam nauka wartości pieniądza i zarządzania budżetem) to śmiem twierdzić, że korzyści edukacyjno-wychowawcze są olbrzymie. Myślę, że w najbliższym otoczeniu każdego z nas znajduje się placówka ze starszymi, schorowanymi osobami, dom dziecka, ośrodek dla osób z niepełnosprawnościami czy schronisko dla zwierząt. A jeśli nie, to pomoc starszej sąsiadce w robieniu zakupów czy posprzątaniu mieszkania jest dokładnie tym samym.
Mam nadzieje, że przekonałam Was, do tego, że praca wakacyjna młodzieży czy wolontariat to aktywności, z których płyną ogromne korzyści. A nauka płynąca z tych doświadczeń jest bezcenna w dorosłym życiu.
Dobrego dnia!