Pora na kontynuację październikowego wpisu (https://www.akademiarp.pl/10-sposob-na-nauke-dzieci-gospodarnosci-cz-i/)
Jak zatem budować u dzieci postawę gospodarności?
- Pozwól decydować
Każdy rodzic chce wychować swoje dziecko jak najlepiej i ustrzec je przed „całym złem tego świata”. Staramy się jak najlepiej, dbać o nasze pociechy i często podpowiadamy co i jak zrobić. Chciałabym Was dziś zachęcić do pozostawienia dziecku pewnej sfery wolności wyboru, nawet kosztem popełnienia błędu. Pozwalając pociechom na podejmowanie własnych decyzji, kształtujemy w nich zdolność racjonalnego myślenia. Stwarzamy w ten sposób okazje do przedyskutowania i przemyślenia różnych wariantów, dajemy sobie szansę wytłumaczenia im, jakie skutki może przynieść dokonanie takiego, a nie innego wyboru. Tak oto pozwalamy dzieciom zaobserwować, że dana sytuacja jest następstwem wcześniej podjętej decyzji – a zatem uczymy myślenia przyczynowo-skutkowego. W kwestii finansów nie jest inaczej. Dla najmłodszych wartość pieniądza jest pojęciem abstrakcyjnym, zwłaszcza wtedy gdy rodzinie się dobrze powodzi i pieniądze po prostu są. Bardzo często obserwuję młode osoby, które nie rozumieją, że na to, co posiadają, ktoś musiał ciężko zapracować. Nie liczą się z gotówką, bo zawsze mają jej stały dopływ od rodziców. Dlatego z troski i miłości pozwólmy im popełniać błędy i ponosić ich konsekwencje: jeśli dziecko wyda całe kieszonkowe w ciągu dwóch dni, a potem nie dostanie przez cały miesiąc ani złotówki, wierzcie mi, że w kolejnym miesiącu lepiej rozplanuje swój budżet. Musimy być jednak konsekwentni. Jeśli nasza pociecha zgubi, zepsuje swoją ulubioną zabawkę, nie pędźmy do sklepu kupić nową, ale porozmawiajmy o tym. Skoro dziecko nie przypilnowało zabawki lub o nią nie dbało, to teraz powinno na nią uzbierać – by poznać wartość straty. Tam gdzie jest to możliwe (w zależności od wieku) dajmy swoim pociechom wolną rękę w podjęciu decyzji, jednocześnie uświadamiając konsekwencje różnych wyborów. W ten sposób nie tylko uczymy odpowiedzialności, ale także wychowujemy w duchu niezależności i samodzielności. Kształtujemy dzięki temu większą aktywność dzieci i zmniejszamy ich lęk w trudnych sytuacjach.
- Zachcianka vs. Potrzeba (odroczenie zakupu)
Najtrudniejszą rzeczą jest wytłumaczenie, a także pokazanie najmłodszym czym różni się zachcianka od potrzeby. Uwaga! Dla dzieci każda zachcianka to realna potrzeba! Nowa zabawka zobaczona u kolegi to po prostu potrzeba. Warto wytłumaczyć swoim podopiecznym, że tylko to czego naprawdę potrzebujemy do życia jak jedzenie, dach nad głową, przedmioty codziennego użytku są naszymi potrzebami. Cała reszta to zachcianki: kino, wakacje, trzecia para butów, a nawet zestaw w McDonaldzie. Świetną zabawą po wyjaśnieniu tej kwestii jest zgadywanie przez dzieci czy coś jest zachcianką czy potrzebą. Rodzic podaje przykład a najmłodsi zgadują – nawet podczas jazdy samochodem można się czegoś nauczyć! Gdy wiemy już co jest czym, możemy pójść krok dalej i wprowadzić zasadę 3 dni, tygodnia, miesiąca – wybierzcie wspólnie z pociechą – która pozwoli zapanować nad pokusą impulsywnych zakupów. Dzieci widzą coś fajnego i słyszymy: „WOW! Muszę to mieć!”. Dajemy dziecku 3 dni, tydzień, miesiąc (choć może to za długo) na przemyślenie czy naprawdę tego potrzebuje i czy chce właśnie na to wydać swoje oszczędności czy kieszonkowe. Wierzcie mi, że czasem wystarczą 24h żeby „muszę” zamieniło się w „w zasadzie to nie potrzebuję”.
Zobaczycie jak po wprowadzeniu tej zasady zmienią się wasze rozmowy z dziećmi w sklepie. Zamiast: „Nie kupię Ci tego” albo „Nie jest Ci to potrzebne, nie możesz tego kupić” warto powiedzieć: „Racja, fajna zabawka, ale czy na pewno jest Ci potrzebna? Zobacz ile kosztuje, w domu zerkniemy na twój budżet i zastanowimy się nad zakupem za 3dni/tydzień”. Pamiętajcie, że jeśli po upływie określonego czasu i przedstawieniu waszych argumentów za i przeciw, dziecko nadal będzie chciało mieć upragnioną rzecz i będzie miało na nią odłożone pieniądze nie oponujcie dłużej. Popełniając błąd też się uczymy!
- Motywuj/ doceniaj
Jeśli nasze dziecko chce uzbierać pieniądze na rower, który kosztuje 600zł do kwietnia 2017r (tak by mieć na wiosnę czym jeździć) i dostaje 50zł kieszonkowego, to nawet gdyby wszystkie pieniądze odkładało, nie uda mu się zrealizować tego celu – zaoszczędzi maksymalnie 300zł (licząc od listopada). Zachęćmy naszą pociechę do zbierania na wymarzony rower, obiecując, że jeśli uda się jej uzbierać przykładowo 40 % wartości, resztę dołożymy – to taka premia za dyscyplinę w gospodarowaniu swoim budżetem. Pogratulujmy dziecku jeśli uda mu się zrealizować cel, zaoszczędzić lub zarobić dodatkowe pieniądze, a nawet wtedy gdy podejmie słuszną decyzje zakupową. Doceniajmy nie tylko efekty, ale także starania i włożoną pracę. Pochwała nic nas nie kosztuje, a mimo to jest zbyt rzadko wykorzystywana jako motywator.
- Pchli targ
Mowa tutaj o wszelkich antykwariatach, wyprzedażach garażowych, pchlich targach czy wyprzedawaniu niepotrzebnych rzeczy na portalach takich jak allegro czy olx. Wszystkie te miejsca idealnie nadają się do handlowania niepotrzebnymi już przedmiotami. Zamiast gromadzić sterty zabawek, gadżetów itp. warto czasem razem z dziećmi zrobić remanent a niepotrzebne przedmioty wystawić na sprzedaż. Kiedy nasza pociecha będzie próbowała wycenić zabawkę, szybko zorientuje się, że ta straciła na wartości i albo obniżmy cenę, albo jej po prostu nie sprzedamy. To naprawdę cenna lekcja. Druga strona medalu to wyszukiwanie okazji i kupowanie rzeczy niekoniecznie nowych. Jeśli nasze dziecko za zarobione w ten sposób pieniądze zechce kupić sobie stare komiksy lub unikatowe klocki lego wypatrzone na pchlim targu, dajmy mu wolną rękę. Będzie musiało porównać ceny, zastanowić się nad opłacalnością wydatku i dokonać wyboru. A czy to nie jest nasza codzienna rzeczywistość?
- Wspieraj inicjatywę
Doceniajmy również pomysły naszych dzieci, na zarobienie pieniędzy. Nawet jeśli są mało realne, nie podcinajmy im od razu skrzydeł mówiąc „nie opowiadaj bzdur, to się nie uda”. Spróbujmy wspólnie przeanalizować mocne i słabe strony dziecięcych idei. Starsze dzieci jeśli chcą sobie dorobić w weekendy to powinniśmy być tylko dumni – w końcu „praca uszlachetnia” – a z pewnością uczy szacunku do pieniędzy i pokazuje ich prawdziwą wartość. Kiedy Wasze dziecko zarobi pierwsze pieniądze, bądźcie pewni, że zanim je wyda na cokolwiek, przeliczy ile godzin pracy go to kosztowało – czy można sobie wyobrazić lepszą lekcję finansów? Każde przejawy przedsiębiorczości doceniajmy i motywujmy do działania!
A w jaki sposób Wy próbujecie nauczyć dzieci gospodarności?
Podzielcie się w komentarzach swoimi sposobami :)