Musicie wiedzieć, że post ten rodził się w bólach ?
Dlaczego? Ponieważ temat dobroczynności, dzielenia się, wpływu dawania na nasze poczucie szczęścia i próba odpowiedzi na pytanie czy pomaganie jest dla nas – ludzi – naturalne czy faktycznie musimy się tego uczyć – to baaaardzo obszerny temat. Nie chciałam Was zostawić jedynie z moimi przemyśleniami, wskazówkami, ale również poprzeć część z nich badaniami naukowymi.
Czy dobroczynności musimy się uczyć?
Różnego rodzaju badania naukowe zdają się potwierdzać teorię, że pomaganie innym jest w pewien sposób wpisane w naszą ludzką naturę.
Przytoczę tutaj wyniki jednego eksperymentu przeprowadzonego przez psychologów z University of British Columbia, opisanego w „PLoS One”, internetowym piśmie Public Library of Science w 2012 roku.
Badanie rozpoczęło się od „rozgrzewki”, podczas której dzieci zapoznały się z kilkoma marionetkami, które lubią „smakołyki”. Dziecko obserwowało, jak eksperymentator karmi marionetki smakołykami a one wydają dźwięk „mniaaam”. Później dziecko samo karmiło marionetki i mogło zaobserwować, że marionetki lubią jeść smakołyki.
Właściwa faza badania rozpoczęła się od wprowadzenia marionetki małpki, zachęcenia dziecka do dotknięcia jej i powiedzenia, że lubi smakołyki. Następnie eksperymentator mówił do dziecka „Zarówno ty, jak i małpka nie macie w tej chwili żadnych smakołyków”, aby zwrócić uwagę dziecka na ograniczony charakter smakołyków (1). Następnie badacz „znalazł” osiem smakołyków, powiedział, że wszystkie są przeznaczone dla dziecka, i umieścił je w misce dziecka (2). W trzeciej części badania eksperymentator „znalazł” kolejne smakołyki i podał je marionetce (3), następnie „znalazł” inne smakołyki i poprosił dziecko, aby oddało je małpce (4). Na końcu badacz poprosił dziecko, aby dało kukiełce smakołyki ze swojej miski (5). Reakcje dzieci były rejestrowane przez kamerę a następnie oceniane przez asystentów badawczych przy użyciu siedmiopunktowej skali (1 – wcale nie szczęśliwy; 7 – bardzo szczęśliwy).
Dla zobrazowania tego badania:
Szczęście uczestników podczas każdej fazy zostało zakodowane przez tych samych asystentów badawczych, którzy wcześniej oceniali fazę rozgrzewki i przy użyciu tej samej skali. Tak prezentowały się wyniki:
Okazało się, że dzieci w wieku poniżej 2 lat odczuwają większe szczęście, kiedy mogą podzielić się smakołykami z małpką (maskotką) niż wtedy, gdy same dostają takie smakołyki. I, co ciekawe, są bardziej szczęśliwe, gdy dzielą się smakołykami, które do nich należą, niż wtedy, gdy dzielą się smakołykami otrzymanymi od eksperymentatora. W badaniu tym sprawdzono także czy pozytywne reakcje dzieci były spowodowane reakcją marionetki na otrzymanie smakołyków i okazało się, że wyniki nie były ze sobą skorelowane w żadnej fazie badania. W badaniu tym wzięło udział 20 dzieci. I choć nie jest to reprezentatywna grupa to inne badania pokazują, że dzieci są skłonne do spontanicznej pomocy przy braku wyraźnych czy ukrytych wymagań społecznych (badanie Felixa Warnekena i Michaela Tomasello)
To badanie było z kolei pierwszym, które pokazywało, że dawanie innym czyni małe dzieci szczęśliwymi.
Wyniki te pomagają znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego ludzie pomagają innym? Fakt, że małe dzieci odczuwają radość, kiedy dzielą się z innymi pokazuje, że poczucie szczęścia i radości z pomagania innym jest głęboko wpisane w ludzką naturę.
Ta sama Pani Psycholog, która brała udział w tym badaniu – Lara Aknin – przeanalizowała wraz z innymi badaczami wyniki Światowego Sondażu Gallupa przeprowadzonego w latach 2006 – 2008 wśród 234 917 osób ze 120 krajów. I okazało się, że ludzie doświadczają korzyści emocjonalnych z dzielenia się swoimi zasobami finansowymi z innymi nie tylko w krajach, w których takie zasoby są obfite, ale także w krajach zubożałych, w których niedobór teoretycznie mógłby ograniczać możliwości czerpania korzyści z dawania innym.
Ciekawym wnioskiem z analizy wyników jest również to, że niezależnie od regionu, pochodzenia i dochodów, samopoczucie respondentów było lepsze, kiedy wydawali swoje pieniądze na innych, niż na siebie. Co również potwierdza tezę eksperymentu z dziećmi.
„Z perspektywy ewolucji nagrody emocjonalne, których doświadczają ludzie, gdy pomagają innym, mogą służyć jako bezpośredni mechanizm, który wyewoluował w celu ułatwienia zachowań prospołecznych, które mogły przynieść krótkoterminowe koszty, ale długoterminowe korzyści dla przetrwania człowieka. Solidność tego mechanizmu potwierdza nasze odkrycie” – czytamy w podsumowaniu badania.
Zatem skoro dawanie innym sprawia nam radość, a dzielenie się jest wpisane w naszą naturę to, dlaczego nie wszyscy z nas są filantropami? Dlaczego nie zawsze tak chętnie przychodzi nam pomoc innym?
Przyczyn może być wiele (i jest to wątek, do którego pewnie jeszcze wrócę w innym artykule), tymczasem skupmy się na jednej z nich jaką jest to co wynosimy z domu – czyli POSTAWA RODZICÓW. Innymi słowy dawanie dobrego przykładu i rozmowy z dziećmi na temat dzielenia się, wspierania różnych instytucji itd. Ale po kolei.
Jak kształtować nawyk dobroczynności u dzieci?
- POSTAWA – czyli to co dziecko widzi patrząc na Ciebie. Czy pomożesz potrzebującemu i w jaki sposób to zrobisz? Czy angażujesz się społecznie? Ile swojego czasu poświęcasz innym, potrzebującym? Najpierw sam odpowiedz sobie na te pytania i zastanów się co chcesz przekazać swojemu dziecku. Chciałabym, aby każdy pomagał bliźniemu MĄDRZE, czyli dając przysłowiową wędkę a nie rybę. Tak, aby realnie wpływać na zmianę życia osoby, która jest przez nas obdarowana. Sama musiałam się tego nauczyć wyciągają wnioski z różnych doświadczeń. Dzisiaj nie daję pieniędzy nikomu, kto zatrzymuje mnie na ulicy (zwłaszcza jeśli widzę, że jest to osoba zdolna do pracy). Jednak zawsze staram się zatrzymać, zapytać czego dokładnie potrzebuje dana osoba i pomóc jej w znalezieniu rozwiązania (np. poprzez wskazanie miejsca, gdzie dostanie darmowy posiłek albo miejsca, gdzie może uzyskać pomoc). Po rozmowie ze streetworkerem mam też szerszy obraz tego czym jest bezdomność i nie przesadzę, jeśli napiszę, że często „stanem umysłu” (ludzie wcale nie chcą zmienić swojej sytuacji, bo jest ona z pewnych względów dla nich wygodna). Swoją drogą zachęcam Was do spotkań, rozmów z osobami, które pracują z bezdomnymi, albo z takimi, które z tej bezdomności wyszły.
- ROZMOWA – rozmawiaj z dziećmi na temat dobroczynności, nierówności społecznych, sposobów pomagania (o tym za chwilę), opowiedz, co Ty robisz, w jaki sposób pomagasz, jaką część dochodów przeznaczasz na pomoc innym, czym się kierujesz wybierając cel, który chcesz wesprzeć. Pokaż dziecku, że pomoc to także drobne, codzienne gesty: ustąpienie miejsca starszej osobie w tramwaju, pomoc we wniesieniu wózka pani z dzieckiem, odwiedzenie chorego itp. Podkreśl, że Twoje dziecko już pomaga – np. przytrzymując komuś otwarte drzwi, pocieszając rodzeństwo w trudnych chwilach, przytulając się do rodzica, gdy widzi, że jest smutny itp. Powiedz, że dzielić możemy się nie tylko pieniędzmi, ale także czasem i innymi rzeczami, które posiadamy, a których brakuje innym. Poniżej prezentuję Wam listę sposobów na pomaganie innym, o każdym z nich możecie porozmawiać z dziećmi i w zależności od ich wieku zachęcić do włączenia się.
POMYSŁY NA DOBROCZYNNOŚĆ (pierwsze 10 nie wymaga zaangażowania finansowego):
- Oddawanie swoich zabawek do domu dziecka, do szpitala
- Oddanie swoich włosów na perukę dla osób po chemioterapii
- Zbieranie nakrętek plastikowych na charytatywny cel (często takie zbiórki prowadzone są w szkołach)
- Zorganizowanie szkolnego kiermaszu, na który dzieci przygotowują różne produkty, sprzedają je a dochód jest przeznaczony na wybrany przez nie cel dobroczynny
- Dzielenie się jedzeniem
- Oddawanie swoich ubrań na cele charytatywne (można po prostu przekazać swoje rzeczy do domu samotnej matki, do domu dziecka albo przez takie portale jak ten czy ten)
- Pomoc w najbliższym otoczeniu (pomoc starszym sąsiadom w robieniu zakupów, pomoc osobom niepełnosprawnym, odwiedziny dziecięcych oddziałów szpitalnych i zabawa z małymi pacjentami itp.)
- Wolontariat (z pewnością w Waszej okolicy działa jakaś instytucja, fundacja, stowarzyszenie, któremu można pomóc oferując swój czas)
- Oddawanie krwi (po ukończeniu 18 lat – ale jeśli jesteś rodzicem i oddajesz krew to warto zabrać dziecko ze sobą do centrum krwiodawstwa i opowiedzieć mu, dlaczego to robimy, w jaki sposób może to uratować życie innego człowieka
- Rejestracja w bazie dawców szpiku (po ukończeniu 18 lat) – jak to zrobić
- Przekazanie swoich pieniędzy (kieszonkowego) na pomoc innym – tutaj przeczytasz o metodzie 3 słoików
- Organizacja charytatywnych urodzin – zrezygnowanie z własnych prezentów i poproszenie gości, aby w ramach prezentu wsparli jakąś inicjatywę, albo np.: przynieśli środki do pielęgnacji dzieci i przekazanie ich do DPSu dla dzieci.
- DZIAŁANIE – jak widzisz sposobów pomagania jest wiele a w cześć z nich mogą się włączyć już 3-4 letnie dzieci. Wspólne posegregowanie zabawek i wybranie przez dziecko tych, którymi chce się podzielić np. z dziećmi z domu dziecka to właśnie nauka dobroczynności. Zabierz dziecko ze sobą i pozwól by samo wręczyło zabawki w domu dziecka – jeśli tylko możesz pokaż realne skutki działania (radość obdarowanych dzieci, zakupiony sprzęt w wyniku organizacji kiermaszu, peruki z naturalnych włosów itp.). Celebrujcie w domu dobroczynność. Może stać się tradycją, że w okresie świąt Bożego Narodzenia całą rodziną pomagacie konkretnej osobie, rodzinie, organizacji. Kiedy dzieci są starsze (i nie wierzą już w Mikołaja ?) możecie umówić się, że robicie sobie wzajemnie skromniejsze prezenty (albo nie robicie ich wcale) a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przekazać tym, którzy bardziej tego potrzebują, np.: syryjskim rodzinom. Bardzo ważne jest jednak, aby po pierwsze nie zmuszać dzieci do dzielenia się z innymi (wywoła to odwrotny skutek) i aby nie pozorować dobroczynności dziecka, tzn. nie dawać dziecku pieniędzy, które z góry przeznaczone są na dobroczynność. Pomoc drugiemu człowiekowi powinna wypływać z potrzeby serca. I nawiązując do wyników badania opisanego na początku: jeśli damy dziecku kieszonkowe i z góry zaznaczymy, że 10% z tej kwoty musi przeznaczyć na dobroczynność to po pierwsze my sami za tę dobroczynność „płacimy” a po drugie nie dajemy odczuć dziecku takiej radości jak wtedy, gdy pomaga ono z własnej woli, z własnych środków.
Przyznam szczerze, że moim zdaniem osobiste zaangażowanie się dzieci w dobroczynność, czyli poświęcenie swojego czasu, włosów, zabawek niesie za sobą o wiele więcej korzyści niż wsparcie finansowe. Wolontariat ma ogromną wartość a czas poświęcony schorowanemu, samotnemu, choremu czy niepełnosprawnemu człowiekowi może zaowocować nie tylko poczuciem radości dziecka z okazanej pomocy, ale także poczuciem wdzięczności za to co ma, większą empatią i wrażliwością.
Na koniec chcę się z Tobą podzielić 4 zasadami dotyczącymi dobroczynności dzieci, które mam nadzieję wybrzmiały w tym artykule:
Pamiętajcie, że pomoc drugiemu człowiekowi jest głęboko wpisana w naszą naturę i jeśli tylko pokażecie dzieciom swoim przykładem, że warto dzielić się tym co mamy i dobrze to robić w mądry sposób jestem przekonana, że wychowacie przyszłych filantropów :D